Artoor |
Wysłany: Pon 10:05, 12 Cze 2006 Temat postu: "Wojna - jak ją poznałem" |
|
Generał George Smith Pattona Junior, jeden z najznamienitszych dowódców II wojny światowej, jeszcze za swojego życia fascynował ludzi. Był doskonałym żołnierzem i utalentowanym dowódcą, potrafiącym zmobilizować podkomendnych do najbardziej śmiałych operacji i poprowadzić do olśniewających zwycięstw. Z drugiej strony był człowiekiem wzbudzającym wiele kontrowersji, głównie z powodu porywczego charakteru i „niewyparzonego języka”. Żołnierze nazywali Pattona „Blood and guts”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „krew i bebechy”, a jego dewiza wojenna brzmiała: „Atakuj słabe miejsce, chwyć za nos i kop w tyłek”. Ja również uległem fascynacji postacią generała i gdy tylko nadarzyła się okazja, postanowiłem sięgnąć po jego pamiętnik zatytułowany „Wojna - jak ją poznałem”.
Wspomnienia Pattona obejmują w głównej mierze lata 1942-1945, od lądowania amerykańskich wojsk (w tym jego Zachodniego Zgrupowania Operacyjnego) w Afryce Północnej, aż po utratę, już po zakończeniu wojny, dowództwa 3. Armii, z którą odniósł największe w swej karierze sukcesy, walcząc w europejskim teatrze wojennym. Pamiętnik składa się z trzech części: „Listy otwarte” z Afryki i Sycylii, Operacja „Overlord” oraz Rzut oka wstecz.
Pierwsza z nich, jako że pisana „na gorąco” i pod bacznym okiem cenzury, jest najmniej związana z opisem działań wojennych. Przypomina raczej relację z ekskluzywnej wycieczki po pałacach sułtanów i jednej wielkiej parady wojskowej. Jednakże listów generała z Afryki i Sycylii w żaden sposób nie można uznać za nudne. Wręcz przeciwnie, Patton doskonale potrafi przykuć uwagę czytelnika, nawet jeśli nie opowiada o sprawach stricte wojskowych. Ale o talencie pisarskim generała za chwilę...
Druga część „Wojny...” jest sprawozdaniem z poczynań okrytej sławą 3. Armii. Zawiera ponadto wiele interesujących przemyśleń i refleksji generała na temat prowadzenia działań wojennych, jak i sporo gorzkich słów pod adresem innych alianckich dowódców. Zwłaszcza brytyjski marszałek polny Bernard Law Montgomery - chyba największy rywal Pattona, który nie raz z premedytacją pokrzyżował mu plany - urasta do roli antybohatera pamiętnika.
Ostatnia część książki, Rzut oka wstecz, jest również niezwykle ciekawa, w szczególności dla wojskowych. Generał dzieli się w niej swoim niezwykle bogatym doświadczeniem frontowym, dając szereg usystematyzowanych rad i wskazówek, tak dla szeregowych żołnierzy, jak i dowódców.
Walorami pamiętników Pattona są jednak nie tylko wciągające relacje z bitewnych pól Europy czy wycieczek po antycznych ruinach Afryki, w które nie mam zamiaru szczegółowo się wdawać. Niech możliwość ich odczytania z generalskiej perspektywy pozostanie przyjemnością zarezerwowaną dla czytelników „Wojny...”. Pragnę za to zwrócić uwagę na doskonale wykształconą u autora umiejętność bardzo trafnego, a jednocześnie prostego w formie, wyrażania myśli. Nie sposób powstrzymać się od uwagi, iż autor równie doskonale opanował posługiwanie się słowem, jak bronią. Lektura wspomnień Pattona jest dzięki temu czystą przyjemnością. Przekaz jest zrozumiały, klarowany, a przy tym trafiający w sedno problemu.
Generał nigdy nie owijał swoich słów w bawełnę i na kartach pamiętnika również tego nie czyni, aczkolwiek sądy i opinie, którymi dzieli się z czytelnikiem, są wyraźnie stonowane i wyważone w porównaniu z tym, co zdarzało mu się wypowiadać „na żywo”. Oczywista to zasługa tak generalskiej autocenzury, jak i ingerencji szeroko rozumianego grona redakcyjnego, opracowującego książkę. Niemniej, „Wojna – jak ją poznałem” nie jest pozbawiona swoistej pikanterii, wielu odbiorców z pewnością może jej zarzucić kontrowersyjność. I nie będą mijali się z prawdą. Aby nie uprawiać gołosłowia, pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów, dobrze obrazujących specyfikę generalskich poglądów i jego sposób posługiwania się piórem. Oto one:
„Na wojnie jedyną niezawodną obroną jest natarcie, a jego skuteczność zależy od stopnia wojowniczości tych, którzy nim kierują.”
„Dla mnie, na przykład, sztuka wyższej tresury koni jest niewątpliwie ciekawsza niż malarstwo czy muzyka.”
„Zawsze pamiętaj, że o wiele lepiej jest trwonić amunicję aniżeli życie ludzkie. Na wyprodukowanie żołnierza trzeba co najmniej osiemnastu lat, a na wyprodukowanie amunicji – tylko kilka miesięcy.”
„Jak stwierdziłem na podstawie własnego doświadczenia, wszyscy odnoszący sukcesy dowódcy przypominają primadonny i tak właśnie należy ich traktować.”
„Jestem przekonany, że żołnierzy, którzy śpią na warcie, którzy oddalają się w czasie walki na nieusprawiedliwienie długi czas, którzy dekują się podczas bitwy, należy, kierując się sprawiedliwością wobec innych, skazywać na śmierć i wyrok wykonać.”
„Musimy prowadzić wojnę stosując maszyny na ziemi i w powietrzu do maksymalnych granic naszych możliwości, zwłaszcza, że trzeba się liczyć z tym, że dwie rasy, przeciwko którym, być może, przyjdzie nam walczyć, są miernie uzdolnione pod względem technicznym, mają natomiast obfite zasoby ludzkie. My również mamy obfitość ludzi, lecz przedstawiają oni zbyt wielką wartość, aby nimi szafować.”
O jakich rasach myślał generał Patton pisząc te słowa u progu zimnej wojny, nie trudno się domyślić... Ale wracając jeszcze do stylu autora, trzeba zaznaczyć, że można znaleźć w nim przejawy stosunkowo „lekkostrawnego”, niewymuszonego humoru. W pamięci utkwiło mi na przykład zabawne porównanie, którym posłużył się autor: „wygląda jak zmodernizowany Wercyngetoryx”. Jeśli chodzi o umiejętności pisarskie, generałowi zarzuciłbym tylko zbyt częste posługiwanie się przedrostkiem „naj” i to w cale nie w odniesieniu, jakby mogło się wydawać, do własnej osoby. Dotyczy to opisów pałaców, gal i parad, w zasadniczej części zawartych w pierwszej części pamiętnika. Z pewnością wiele zachwytów Pattona mogło być autentycznych, bowiem świat arabski jest pełen uroków. Jednakże, gdy co trzy strony odnajdywałem zwrot w stylu: „najwspanialsze jakie widziałem”, poczułem się po prostu znużony. Co za dużo, to niezdrowo.
Jestem głęboko przekonany, że nie były czystą kurtuazją czy zabiegiem stylistycznym słowa generała Pattona dotyczące II Korpusu Polskiego, odwiedzonego przez niego w czasie podróży po Egipcie i Palestynie. W pamiętniku o żołnierzach generała Andersa napisał: „Oddziały polskie prezentują się najlepiej ze wszystkich, jakie kiedykolwiek widziałem, łącznie z brytyjskimi i amerykańskimi.” Wielki to komplement w ustach tak znamienitego dowódcy.
„Wojna - jak ją poznałem” to relacja z wojennych losów jednego z najlepszych amerykańskich generałów w historii, tym bardziej ciekawa, iż widziana z jego własnej perspektywy. Książka ta daje okazję do poznania dokonań i zwycięstw Pattona, ale także motywacji nim kierujących, planów rodzących się w jego głowie, wreszcie sposobu myślenia, dowodzenia, postrzegania i oceny rzeczywistości. Co więcej, wiedząc o istnieniu faktów z życia generała, pominiętych bądź przedstawionych nader zdawkowo w tej relacji, możemy wnioskować o tych cechach charakteru Pattona, których zapewne sam wolał nie eksponować. Pamiętniki przemawiają więc nie tylko wprost. Podpierając się dobrą znajomością historii, można z nich czytać także między wierszami. To wyjątkowa przyjemność.
Lekturę wspomnień generała Pattona polecam gorąco wszystkim zainteresowanym II wojną światową czytelnikom. Ich wartość dla poznania, zrozumienia postaci tego wielkiego żołnierza i dowódcy jest nieoceniona. |
|