|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Artoor
Administrator
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 9:49, 12 Cze 2006 Temat postu: "Szeregowiec Ryan" |
|
|
W dzisiejszych czasach niewiele powstaje filmów, które coś sobą reprezentują. "Szeregowiec Ryan" w reżyserii Stevena Spielberga z całą pewnością zaliczyć można do kina ambitnego. Jest nie tylko dobrym filmem wojennym, ale przede wszystkim obrazem wielce wartościowym i kształcącym. Historia przedstawiona w "Szeregowcu Ryanie", rozgrywająca się w realiach II wojny światowej, a mówiąc dokładniej, w trakcie operacji "Overlord", czyli lądowania aliantów we Francji w 1944 roku, jest pretekstem do głębszej refleksji nad sensem i celem ludzkiego życia. Najlepszym potwierdzeniem wartości filmu są Oscary za reżyserię, film, zdjęcia (dla Janusza Kamińskiego), montaż, dźwięk oraz efekty dźwiękowe. Chapeau bas...
Kapitan Miller i szeregowiec Ryan
Główny wątek fabularny filmu stanowi misja, którą otrzymał pewien oddział Rangersów, tuż po wylądowaniu na francuskiej plaży w czerwcu 1944 roku. Trzeba dodać, że żołnierze ci dostali jeden z najsilniej bronionych sektorów lądowania, oznaczony nazwą Omaha. Desant amerykański poniósł bardzo ciężkie starty. Wracając jednak do naszego oddziału... Powierzono mu misję odnalezienia amerykańskiego żołnierza - szeregowca Jamesa Ryana, również uczestniczącego w operacji "Overlord". Okazało się bowiem, że wszyscy trzej bracia owego Ryana polegli niemal równocześnie na frontach wojny. Tylko James pozostał jeszcze przy życiu. By ulżyć matce poległych żołnierzy, Szef Sztabu Armii Stanów Zjednoczonych gen. George C. Marshall wydał rozkaz odnalezienia Jamesa i odtransportowania go do domu. Tę właśnie misję otrzymali Rangersi, pod dowództwem kapitana Millera (w tej roli świetny Tom Hanks). W tym momencie zaczyna się właściwa akcja filmu...
Lądowanie aliantów we Francji
Nie jestem teoretykiem kina, ale wydaje mi się, że "Szeregowiec Ryan" otworzył nową epokę w historii kina wojennego. Do tej pory filmy wojenne były z reguły widowiskowymi rekonstrukcjami wielkich bitew czy kampanii lub też całkowicie fikcyjnymi opowieściami, mniej więcej z cyklu "zabili go i uciekł". Nie mam oczywiście nic przeciwko tym konwencjom, ale trzeba powiedzieć, że film Spielberga wniósł nową jakość do Hoolywood. Widać to chociażby na przykładzie podjęcia kwestii śmierci. We wcześniejszych filmach trup (zwykle niemiecki) ściele się gęsto, wybuchają pociski, granaty, serie z karabinów maszynowych dosłownie ścinają ludzi. A mimo to nie robi to na widzu głębszego wrażenia - po prostu jest to kolejna strzelanina. Natomiast w "Szeregowcu Ryanie" każda śmierć (jak w rzeczywistości) jest straszna i tragiczna. W dużej mierze jest to zasługa realizmu w oddaniu wszelkich ran, obrażeń. Na naszych oczach żołnierzom urywa ręce i nogi, dzieją się wszystkie możliwe okropności. A do tego świszczące kule wydają się zagrażać nawet widzowi. Oglądając ten film czułem się jakbym naprawdę był na wojnie. Ten miecz jest jednak obusieczny, bowiem film jest bardzo drastyczny. I nie jest to drastyczność w stylu filmów akcji. To najprawdziwsza wojna na ekranie. Dlatego też osobom szczególnie wrażliwym, a dzieciom przede wszystkim, odradzałbym oglądania całego filmu.
Tuż przed walką...
Jak mam to w zwyczaju czynić, muszę dokonać również i analizy militarnej strony filmu. Spielberg, jak na filmowca światowej klasy przystało, zadbał o wszelkie szczegóły. W zasadzie nie mam do czego się doczepić. Tylko dwóm niemieckim czołgom PzKpfw VI Tiger, czyli popularnym Tygrysom, pojawiającym się w filmie, wystaje siano z butów. Ich wielokrotnie eksponowany układ jezdny różni się całkowicie od tego, jaki był naprawdę montowany w tym typie czołgów. Bowiem w istocie te dwa filmowe tygrysy zostały przerobione z radzieckich czołgów T-34, czyli doskonale nam znanych z serialu "Czterej pancerni" "Rudych". Tak na marginesie, to te dwa T-34 z planu "Szeregowca Ryana" zostały już chyba użyte wcześniej w komedii wojennej pt. "Kelly´s Heroes", a z polska zwanej "Złoto dla zuchwałych". W innych pojazdach mechanicznych pojawiających się u Spielberga nie udało mi się znaleźć uchybień. Najciekawsze z nich to Marder III Ausf H i Marder III Ausf M.
Wojenna zawierucha
Gdy obejrzałem pierwszy raz "Szeregowca Ryana", byłem naprawdę oszołomiony i poczułem, że uczestniczyłem w czymś wyjątkowym. Film jest w istocie doskonały i godny uwagi. Jego walory powiększa jeszcze bardzo dobra gra aktorska i muzyka przesławnego kompozytora Johna Williamsa. Wszystkich tych z Was, którzy szukają filmu wartościowego i poruszającego, zachęcam bardzo do obejrzenia "Szeregowca Ryana". Zastrzegam tylko - przygotujcie się na mocne wrażenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
TanieMilitaria
Starszy Szeregowy
Dołączył: 08 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:04, 16 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Wg mnie aż takich mocnych wrażeń nie było,ale film jest z pewnością godny polecenia dla wszystkich. Znajdziemy w nim kilka krwawych scen,ale przede wszystkim wzruszajacą wojenną hiistorię kompanii żołnierzy. Naprawde warto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Militariamax
Starszy Szeregowy
Dołączył: 21 Wrz 2011
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:28, 27 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
No kilka scen jest naprawdę mocnych,tego nie da się ukryć... Ale ogólnie moja opinia jest bardzo dobra,polecam wszystkim fanom II wojny światowej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|